sobota, 24 listopada 2012

Patriotyczmnie

Ojczyznę kochać trzeba i szanować
Nie deptać flagi i nie pluć na godło
- T. Love, Wychowanie

Urodziłem się N: 52° 10' 26"  E: 18° 51' 9". Przez to jestem Gdańszczaninem? Rodzice urodzili się na Podlasiu, więc prawem krwi moją małą ojczyzną jest Podlasie... czy Pomorze? Polakiem jestem z krwi, z miejsca urodzenia, z paszportu? Z miejsca lub kultury wychowania? Czy przez świadomy wybór? Jestem Słowianinem, mieszkańcem kontynentu, albo może całego świata? Może Jaćwingiem, Polaninem czy Dregowiczem? Jak daleko powinienem szukać wstecz w poszukiwaniu narodowości „z krwi i dziedzictwa, z dziada pradziada”? Co, jeśli gdzieś napotkam na domieszki innych narodowości?

I wreszcie - interes której grupy powinien mi leżeć najbardziej na sercu? Co, jeśli to, co dobre dla świata nie będzie dobre dla Polski? Co, jeśli to, co dobre dla Gdańska, nie będzie dobre dla Europy? Co, jeśli to, co dobre dla Pomorza, nie będzie dobre dla mojej rodziny?

Podzielmy się ze sobą

Podział na jakiekolwiek grupy, w tym oczywiście wg narodowości, prowadzi do konfliktów. Momentalnie występuje zjawisko stronniczości grupy własnej – wyżej oceniamy członków własnej grupy, wykazujemy do nich wyższą lojalność, zaufanie, życzliwość. Nawet, jeśli kryteria podziału były zupełnie sztuczne (eksperyment Henri Tajfela, gdzie studenci przydzielali więcej pieniędzy za udział w takim samym badaniu członkom własnej grupy – tu opis). Dalej zachodzi mechanizm jednorodności grupy obcej – „wszyscy Niemcy”, „wszyscy Rosjanie”. Generalizacja i stereotypizacja myślenia, mimo, że są to wszystko osobne jednostki (eksperyment Quattrone, Jones z 1980: studenci uogólniali opinie poszczególnych studentów drugiego uniwersytetu na całą grupę – „Oni myślą tak…”). Stąd uprzedzenia, upraszczanie myślenia jeśli słyszymy „Włoch, Rumun, Niemka, Ukrainka, Szwed, Amerykanin, Bułgarka, Rosjanka”. Czy to samo przychodzi do głowy przy każdym z tych słów, czy pojawiają się opinie bazujące tylko na narodowości?

Wreszcie w eksperymencie Muzafera Sherifa z 1960 podobni do siebie chłopcy losowo zostali podzieleni na dwa obozy skautowe. Na początku nic o sobie nie wiedzieli, szybko wykształciło się pojęcie "my". Kiedy jednak dowiedzieli się o drugim obozie a także mieli rywalizować o puchary i atrakcyjne noże, to stopniowo zaczęli się nawzajem nienawidzić, tworząc kategorię "oni". 

Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam

Patrzył na równy tłumów marsz
Milczał wsłuchany w kroków huk
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...

- Jacek Kaczmarski, Mury

Może ktoś jest odporny na te mechanizmy i może silnie przynależeć do jednej ograniczonej grupy (narodowość, przekonania polityczne, miejsce zamieszkania, ulubiony klub piłkarski) i nie ulegać uprzedzeniom względem drugiej. Ja nie jestem wystarczająco silny, więc wolę myśleć, że wszyscy jesteśmy po prostu mieszkańcami Ziemi, wtedy psychika się nie wtrąca aż tak bardzo.

Krwią zlani

Kraje i narody walczyły na przestrzeni wieków o swoje interesy. Krew przelana w obronie Polski, krew przelana w ataku Polski na inne kraje. Nie ma narodu nie splamionego zabijaniem innych w imię tego, co jest 'jego' – ziemia, posiadłości, złoto, przewaga polityczna, dominacja jednej kultury nad drugą. 

Większość patriotów to ludzie, którzy walczyli w obronie wolności, ginęli bohaterską śmiercią w powstaniach. Mam do nich ogromny szacunek i ostatnią rzeczą, jakiej bym chciał, to ich zdyskredytować. Będąc ostatnio w Muzeum Powstania Warszawskiego miałem przez cały czas łzy w oczach.

Ale nie chciałbym, żeby patrioci rodzili się głównie z wojen, a tym naznaczone mamy nasze martyrologiczne losy. Zresztą patrząc przez hymny wielu państw – w założeniu najbardziej patriotyczne pieśni - dokładnie to się przewija. Walczcie, bijcie się, do upadłego. Czy nie pora pomyśleć o przewartościowaniu pojęcia miłości do kraju? Miłości do siebie nawzajem (bo przecież kraj to ludzie)? Żebyśmy nie uczyli się jak umierać dla siebie, ale żyć dla siebie? Jak nie istnieć w odróżnieniu od kogoś, nie od obrony przed kimś i walki ze sobą nawzajem, ale we wspólnym tworzeniu?

W kontekście ‘patriotyzmu’ poważam ogromnie bł. Matkę Teresę. Urodzona w Skopje (dzisiejsza Macedonia, ówczesne Imperium Osmańskie), w rodzinie albańskiej. Całe życie przepracowała wśród ubogich i chorych w Indiach. Zdrada ojczyzny (jakby np. Albania nie potrzebowała pomocy?) czy może umiłowanie człowieka ponad podziałami skąd jest i kim jest? Chyba nieważne w jakiej służbie, ważne że w służbie człowieka, Ziemi i siebie samego.

Radykalna zmiana radykałów

Podział na narody zawsze był. I do czego nas to doprowadziło? Do punktu, w którym jesteśmy. Mi się on bardzo nie podoba. A radykalną zmianę sytuacji może zmienić tylko radykalna zmiana myślenia. Nowa ścieżka, nowe horyzonty, a więc nowe rezultaty… może.

Moim zdaniem nie ma sensu myśleć kategoriami patriotyzmu narodowego, lokalnego... Tylko patriotyzm ludzki. Jestem człowiekiem i Ty jesteś człowiekiem. Nie żyję dla szczęścia i dobrobytu Polski. Żyję dla szczęście swojego i ludzi, obojętnie skąd są i gdzie się urodzili, jakie mają korzenie. Bo wszyscy mamy jedne.

Na początku Muniek Staszczyk, w środku Jacek Kaczmarski, zakończyć chciałbym piosenką z jeszcze innego kręgu kulturowego. Piosenka, której się słucha gdy leci w radio, spokojna melodia na pianinie, łagodny głos. Co odważniejsi podśpiewują sobie pod nosem. A jednocześnie zawiera niezmiernie radykalne opinie. Tylko wygłoszone jako piosenka, którą można traktować z przymrużeniem oka, że autor sobie napisał jakieś bajania żeby się rymowało. John Lennon, proszę państwa.

Imagine there’s no countries
It isn’t hard to do
Nothing to kill or die for
And no religion too
Imagine all the people living life in peace

Imagine he really meant it.

7 komentarzy:

  1. Pachnie mi to socjalizmem/anarchizmem. Z tego co napisałeś wnioskuję, że uważasz patriotyzm za brutalną pozostałość po prymitywnej plemiennej rywalizacji.
    Mam na to trochę inny pogląd.
    Zgodzę się z tym, że za bardzo pielęgnujemy naszą martyrologię, i jestem zdania, że powinniśmy też cieszyć się ze zwycięstw, i także na nich kreować poczucie narodowej wspólnoty. Dla przykładu: My w 1612r dokonaliśmy czegoś, czego nigdy wcześniej ani w późniejszych czasach nie osiągnięto. Mimo tego, mało kto w ogóle słyszał o tym wydarzeniu.
    Dla odmiany Dzień jedności narodowej obchodzony 4 listopada, jest w Rosji najważniejszym świętem narodowym.
    Dalej.
    Likwidacja państwa to działanie wbrew naturze człowieka. Odkąd istnieje nasz gatunek mieliśmy tendencję do łączenia się w hermetyczne grupy, które między sobą rywalizowały. To instynkt, natury się nie oszuka.
    Dla mnie obywatelstwo polskie to nie przynależność administracyjna, papier bez parytetu w uczuciach którymi darzę ten kraj. Naród to rodzina. Ja zostałem wychowany w duchu patriotycznym, pielęgnuje właśnie taki model, i przede wszystkim mam na uwadze dobro mojej rodziny, współobywateli. Patriotyzm to nie tylko przelewanie krwi, jest to jakakolwiek działalność na rzecz wspomagania kraju. Ja jestem przypadkiem który urodził się z karabinem w rękach, ale mam dużo znajomych, którzy miłość do ojczyzny reprezentują różnymi innymi metodami. Także wychodzę z założenia, że wszyscy jesteśmy również obywatelami Ziemi, powinniśmy dbać o nią i szanować inne narody. Mimo wszystko, ktoś tworzył te cywilizację przez setki lat nie po to, żeby ludzie teraz rozpełzli się po świecie jak robaki bez swojego miejsca, przynależności, i tożsamości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, miło poczytać polemikę! Może pachnieć anarchizmem, możliwe dlatego że jestem anarchistą :) W 1612 chodzi o polską okupację Rosji i wypędzenie polskiej załogi z Kremla? Nie jestem wybitnie dumny z okupacji innego kraju przez Polaków i narzucenie mu swojej władzy, wbrew ich woli. Nawet jeśli nikt wcześniej czy później tego nie zrobił.

      Jeśli przyjmiemy że natura człowieka jest taka a nie inna i nie da się jej zmienić, to wyrzućmy wszystkich psychologów. Jak było od wieków - było tak, że ludzie się zabijali i krzywdzili. Jest tak nadal, do tego głód i niesprawiedliwość. Tak jak napisałem, żeby to zmienić trzeba radykalnie zmienić organizację świata, a więc i sposób myślenia. Nie wiem czy jesteśmy na to gotowi, ale wierzę, że to słuszna droga.

      Ja staram się mieć na uwadze dobro moich współobywateli, nazywając nimi każdego człowieka, nie Polaków. Nie jesteśmy lepsi od mieszkańców USA, Kongo, Hiszpanii, Afganistanu czy Kambodży. I takimi kategoriami chciałbym operować, nie interesem polskim - aczkolwiek to trudne, przez wychowanie.

      Nie wiem po co ktoś tworzył cywilizację i czasem mam wrażenie że niewielu ludzi wie. Do robaków bym nie porównywał, natomiast jestem za tym żeby każdy sam zbudował swoje miejsce, znalazł swoją tożsamość i przynależność taką, jaka mu pasuje i z jaką będzie szczęśliwy. Niekoniecznie z jaką się urodził. A przede wszystkim szacunek dla każdego :)

      Usuń
  2. Co do Rosji, to mały klaps dobrze im zrobił, od zawsze mieli imperialistyczne zapędy. Uważam to za nasz sukces, choćby mentalny.

    Twój tok myślenia z założenia jest słuszny, ale utopijny. Niemożliwy do zrealizowania. Sprawiedliwość i głód - zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mieć więcej. Ale żeby ktoś miał więcej, ktoś musi mieć mniej.

    Według Biblii i Konstytucji jesteśmy ludźmi wolnymi. Tak jak rzeczesz mamy prawo utożsamić się z grupą jaka nam pasuje, i jak śpiewa Mr Zoob mamy mieć prawo do własnego "kawałka podłogi". Ja znalazłem(a nawet nie musiałem specjalnie szukać, pasuje mi to, co wyssałem z mlekiem matki) i spróbowałem skonfrontować z Twoim poglądem.

    Myślę, że zmiana sposobu myślenia każdej jednostki, to wyłącznie kwestia ewolucji, i progresu intelektualnego czyli zjawiska długofalowego. Możemy sobie na ten temat polemizować, ale w tym momencie na świecie nie zmieni to nic prócz oświecenia dwóch osób + kilku ewentualnych czytelników. : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały klaps, podczas którego zginęło ilu ludzi? Ktoś z nich miał dzieci? Może żonę? Albo rodziców? Może miał jakieś marzenia?

      Mój tok myślenia jest utopijny i jest z ogromną dozą prawdopodobieństwa nie do zrealizowania. Ale wiara w ideały nie znosi kompromisów. Ja wierzę, że to jest najlepsza droga, nawet jeśli ludzie to znowu schrzanią. Jeśli nie dążyć do ideałów, to do kompromisów i półśrodków, a na to szkoda mi czasu :)

      Dobrze, że pasuje Ci Twoje miejsce! :) Oby każdy mógł tak powiedzieć. A co do świecenia, to krok po kroczku. Każda lawina zaczyna się od pojedynczego kamyczka, a ja już takimi pojedynczymi dostałem od innych osób, które wierzą że jeszcze możemy wszyscy podchodzić do siebie z miłością zamiast z żądzą zysku i z szacunkiem zamiast z wyższością. Oby tak dalej, może za 200 lat będzie ok.

      Usuń
  3. Jak przylecą kosmici i zaczną nas ostrzeliwać z dział orbitalnych to się ludzkość zjednoczy ponad podziałami ;)

    Ja się mocno czuję obywatelem świata, bo programiści już tak mają, że przy projekcie open-source pracują z rosjaninem, słuchają podcastu robionego przez ludzi z Austin w Teksasie, w pracy robią coś z holendrami czytając manual napisany przez angielkę itd. Przy jednym projekcie open-source to może pracować pół narodowośći świata (vide: Linux).

    Tu myślę, że nowe technologie (które zdarza Ci się tu często krytykować ;P) są bardzo pomocne w pokazaniu komuś tej przynależnośći do całej planety - Twitter jest tutaj jak terapia szokowa. Globalizacja panie! Co też w sumie często krytukujesz, ale jak widać ma swoje dobre strony ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, celna szermierka! masz rację, zdarza mi się krytykować nowe technologie ale nie bezkrytycznie ;) raczej przez zachłyśnięcie nimi i "jaki to mój nowy tablet nie jest zajebisty i teraz mogę wreszcie robić milion rzeczy, które nigdy wcześniej nie były mi potrzebne ale teraz nie mogę bez nich wyjść do kibla" :) Ty akurat rozważnie używasz technologii i z refleksją.

      Co do globalizacji to krytykuję to jak ona obecnie przebiega. Natomiast "mieć przyjaciół w każdym mieście na świecie" to idea szczytna :) byle nie zatracić różnorodności kulturowej, nie komercjalizować wszystkiego na siłę a władzy nie oddawać jeszcze dalej od ludzi (korpo, unie i międzynarodówki).

      Wydaje mi się, że taka współpraca czy poznawani ludzi z innych krajów znacznie zapobiega stereotypom i uodparnia na uogólnienia. "Ci obcy" przestają być "tymi obcymi", a stają się Jimem, Kevinem i Ashley, których znasz i są wporzo, wcale nie chcą Cię najechać, zgrabić i spalić (o dziwo dla opcji narodowo-radykalnych).

      Usuń
    2. Ja to widzę po podróżowaniu, jak bardzo zmieniły mi się w głowie konotacje ze słowem "Rumun, Ukrainka, Bułgar, Albańczyk". "Sarajewo, Kosowo, Belgrad". "Muzułmanin, prawosławny". Im więcej osób z innej grupy znasz, tym bardziej znikają podziały i stereotypy. Najciężej na początku - pierwszy kontakt, często nawet używany mózg daje się zmylić przez naleciałe wyobrażenia.

      Usuń