sobota, 30 lipca 2011

Algorytmy selekcji informacji

Filmaster

Z ciekawości zacząłem używać Filmastera – portal działa tak, że oceniasz filmy, które widziałeś, a on na podstawie jakiegoś algorytmu plus opinii ludzi o innych filmach wylicza i podaje, jakie jeszcze filmy Ci się w takim razie prawdopodobnie spodobają. Tacy znajomi w internetowej puszce – zamiast polecania przez ludzi sugestie podaje Ci komputer.

Stestowałem wczoraj, oglądając „Dwunastu gniewnych ludzi” z 1957, który został mi polecony jako najbardziej odpowiadający moim gustom, program nawet stwierdził, że ocenię go na ok. 8,8/10. Trochę sci-fi.

Co lepsze, program miał rację – film naprawdę wybitny, sztuka jakich mało w filmie. Zamknięta przestrzeń, jeden plan i dwunastu bohaterów- ława przysięgłych obradująca po procesie. Błyskotliwa dedukcja i refleksja, że ślepa wiara i zamknięcie na inne punkty widzenia jest zgubne. Temat jak najbardziej aktualny dla mnie – koniec końców dałem ocenę chyba nawet ponad 9. Pozytywnie.

Google i inne Facebooki

Google selekcjonuje informacje, które do Ciebie trafiają. Zależnie od tego jakiej przeglądarki używasz, od Twojej historii przeglądania, systemu operacyjnego, lokalizacji – ogólnie 57 czynników wpływających na to, że ja wrzucając coś w wyszukiwarkę dostanę inne wyniki niż Ty szukając tego samego.

Z jednej strony ok – trafniejsze wyszukiwanie, bo bardziej prawdopodobne, że szukając informacji o kraju będę bardziej koncentrował się na zabytkach, kulturze czy przyrodzie, a mniej na polityce. Wyświetlają mi się reklamy sprzętu muzycznego, książek czy sprzętu turystycznego – nie proszków do prania, samochodów czy artykułów dla dzieci. Też fajnie, bo większe prawdopodobieństwo że trafi się coś ciekawiącego mnie, a nie bezmyślny chłam.

Selekcja informacji w takim ich natłoku jest coraz bardziej potrzebna. Internet jest pełen syfu lub „syfu z mojego punktu widzenia”. Jakoś trzeba się w tym poruszać.

Z drugiej strony – żyję sobie wtedy w takiej informacyjnej banieczce, ograniczony moimi dotychczasowymi wyborami, zainteresowaniami, przekonaniami. Coraz mniej prawdopodobne, że będę napotykał informacje (wartościowe) z innych dziedzin, poglądy dla mnie niewygodne lub dyskusyjne. Są one po prostu usuwane, nic mnie nie niepokoi, nie skłania do spojrzenia z drugiej strony.

Szczytem wszystkiego był opisywany przez Eli Parisera na TEDzie przypadek, gdy Facebook wyciął jego znajomych, którzy prezentowali konserwatywne poglądy, gdy on sam prezentował liberalne. Zresztą zamieszczam wideło.



Halo – nie tędy droga! Wycinanie z tego co do nas dociera (a więc naszej indywidualnej percepcji świata) innych punktów widzenia, innych tematów, zubaża nasz świat i naszą psychikę. Trzeba się ścierać, trzeba wykraczać poza to co nam znane, poza to w co wierzymy. Posmakować drugiej strony, spróbować zrozumieć. I albo utwierdzić się we własnych przekonaniach, zainteresowaniach – albo zmienić je, coś dodać, coś odjąć.

Żeby nasz świat miał wiele odcieni, a nie tylko to co nam przefiltruje ta czy inna strona.

4 komentarze:

  1. Jeszcze jest jedna kwestia: nawet nie chodzi o same wykluczenie czegoś/kogoś, a po prostu o bycie otoczonym wszędzie przez poglądy, które lubimy (bo np. głosujemy na jakąś partię, więc więcej będzie wiadomości związanych z tą partią) i przez to jeszcze bardziej zaczynamy je lubić (taka reakcja lawinowa), bez w sumie szansy spojrzenia na to z innej perspektywy. No dobra, szansa jest, ale mówimy o nieogarniętych użytkownikach, którzy sami nie będą niczego się doszukiwać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie o masę chodzi. Nie boję się o świadomych użytkowników, którzy zwracają uwagę na to co do nich dociera, podchodzą krytycznie do informacji i są otwarci na różne źródła. A system informacji nie sprzyja wykształcaniu się takich ludzi, a raczej ciasnych umysłów zamkniętych w swoich światkach.

    P.s. Powstało Blekko - wyszukiwarka nie uwzględniająca personalizacji wyników -ciekawe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio jak słyszę, że ktoś się martwi o maluczkich, którzy nie umieją samodzielnie myśleć, co raz bardziej chwyta mnie gęsia skórka. A może to my jesteśmy ci, którzy nie rozumieją jak żyć? Myślenie za innych dorosłych ludzi, ograniczanie ich odpowiedzialności w zamian za troche większe bezpieczenstwo to socjalizm w wydaniu wielkiego brata, który jest mądrzejszy i wie lepiej. Wkurza mnie gdy ktoś za mnie decyduje jak mam zapewnić sobie emeryturę zakładając, że jestem idiotą i nie myślę przyszłościowo. Wkurza mnie jak ktoś a mnie planuje mi opieke zdrowotną. Nie akceptuję wreszcie gdy ktoś za mnie wybiera co będę oglądał w necie! Kurde - dlatego zrezygnowałem z TV - bo tam leci nie toco ja chcę, ale co ktoś dla mnie zaplanował bez mojej zgody. Z drugiej strony nie badxmy tacy nadopiekuńczy - jak się ludziom znudzi myslowe lenistwo, to zejdą z jeżyka. Jeżeli ludzie chcą żyć w matriksie, to niech tam siedzą w spokoju. Skoro nie wyłażą, znaczy, że nie gotowi, albo nie chcą. Wierzę w ludzi i jestem za tym, żeby odpowiadali a siebie, reszta to... nieistota :D

      Usuń
  3. Chodziło mi nie tylko o ograniczenie, ale i potęgowanie. Jak ktoś był liberałem to zostanie super liberałem, a marna szansa, że pójdzie w inną stronę np. więc to z którymi poglądami dany człowiek spotka się na początku swojej drogi staje się coraz ważniejsze.

    Co do Blekko: mają dzięki temu dwie pieczenie na jednym ogniu tzn. ludzie (np. Ty) właśnie ich za ten brak personalizacji lubią, a z drugiej strony oni potrzebują dzięki temu mniej mocy obliczeniowej ;)

    Swoją drogą pamiętam jak robiłem projekt na Forex i zaczęły mi się wszędzie pojawiać jego reklamy. Nie do wytrzymania.

    OdpowiedzUsuń