niedziela, 11 marca 2012

Pokłębić

Raz wymyślę coś pięknie, czasem zwyczajnie zupełnie, czasem znowu niepięknie. Czasem wymyślę coś czego normalnie nie pomyślałbym, mógłby wymyślić nie-ja.

Wesela przysporzyłem jak powiedziałem kiedyś, że to co mówię to niekoniecznie tak myślę. Bo tak jest, że czasem powiem coś, co powiedziałby ktoś inny, gdyby tu był. I gdyby chciał mówić, bo nie zawsze nawet jak się jest i się coś myśli, to chce się mówić. Bywa, że zupełnie się nie chce mówić, bo nie warto, bo nie ma po co. A bywa, że po prostu tego kto mógłby powiedzieć cokolwiek innego nie ma i wtedy co? Albo wszyscy zgadzają się ze sobą i nic nowego, albo trzeba powiedzieć coś co kto inny właśnie by powiedział.

Więc wymyśliłem, może nie pierwszy i nie odkryłem czegoś nowego, wymyśliłem zdanie, że jesteśmy wypadkową rozmów, które przeprowadzimy. Niczym innym niż wypadkową rozmów. Z kimś i ze sobą, i z książką i z innymi dziełami. I im więcej tych rozmów tym bardziej poskładani z różnych myśli jesteśmy. I nie ma nas, są tylko kłębki splotów takich rozmów.

I ta myśl też jest jedną z tych rozmów w kłębku. I Stachura jest w tym kłębku, i Kolosy przez weekend, i wiele rozmów ciekawych i wiele myśli zasianych. Nie wiem kiedy kłębek jest tak różny od tego który był wcześniej, bo poszczególne nitki nowe zastępują te stare, coraz nowsze i nowsze i w końcu już zupełnie niepodobne to do tego co było na początku.

I nie wiem czy może być większy kłębek gdy kto ma więcej myśli, rozmów prowadzi, sięga głębiej, czerpie z rzeczywistości, czy może kłębki są takie same tylko nici się zmieniają, zapominamy o starych pomysłach i ideach, rozmowach przeprowadzonych, a jesteśmy pod wpływem tych nowych.

Ale i tak warto. Warto przebierać w nitkach i dokładać coraz piękniejsze, nowsze. Warto rozmawiać o ile ciekawie i inaczej, warto patrzeć na nowe, warto poznawać nowe, czytać nowe.

Tak se myślę, może wcale nie niezwykle, tylko zwyczajnie zupełnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz