niedziela, 15 kwietnia 2012

Organizmacje

Szczytne idee i wzniosłe wartości biorą w łeb, jeśli zrozumie się, że głównym celem organizacji jest przedłużenie swojego istnienia. Takie zapewnienie ciągłości działania, instynkt samozachowawczy. A podstawowym polem jej zainteresowania organizacji jest ona sama. Jest to zarazem naturalna właściwość organizacji jak i każdego organizmu, jak i jej kluczowa wada.

Warto być świadomym, że organizacja jest osobnym organizmem, a jako taki ma swoje własne cele i dążenia. Ma też jakieś zasady, którymi się kieruje. Ale nie zawsze, tak samo jak pojedynczy człowiek czasem robi wyjątki od zasad - bo jest ułomny. I tę ułomność trzeba mieć w świadomości także w przypadku organizacji.

Przemyślenie kiełkowało od przeczytania sagi Nocnego Patrolu Siergieja Łukjanienki. „Dobra” organizacja, Nocny Patrol, z wielką misją czynienia dobra i kierowania ludzi na dobrą drogę. A do tego potrzebne są obsadzone stanowiska, do tego potrzebna jest siła uderzeniowa, potęga i moc. Jej zdobycie jest kluczowe dla realizowania idei, dla czynienia dobra.

Czy dla tej wzniosłej idei można czynić zło i krzywdę poszczególnym, pojedynczym ludziom? Czy jest dopuszczalne mniejsze zło w imię zdobycia możliwości czynienia dobra? Czy naprawdę tak ważne jest zapewnienie trwałości istnienia z myślą dalszego czynienia dobra, żeby dla osiągnięcia tego celu chwilowo dopuszczać zło?

Im gorszy stan organizacji, tym bardziej rozpaczliwie próbuje ona zapewnić sobie tę podstawową potrzebę, czyli przetrwać. I jak każdy organizm organizacja broni się przed tym rękami i nogami, kopie i gryzie, gra nawet nie fair. Bo bez przetrwania nie będzie mogła nadal czynić dobra. A w obliczu takiego zagrożenia istnienia trzeba niemało charakteru, żeby zachować swoje ideały. Przy pojedynczych ludziach łatwo sobie to wyobrazić , wystarczy przypomnieć sobie hart ducha bohaterów z II wojny światowej.

Jak taki hart ducha i zachowanie ideałów wyglądałoby w obliczu upadku organizacji? Gdzie jest granica dopasowywania ludzi do układanki, do celów organizacji, a gdzie spojrzenie na nich samych kosztem istnienia firmy, stowarzyszenia czy państwa?

Ale przyznanie się, ze lepsze dla jednostek byłoby zakończenie istnienia pewnej ciągłości, pewnego tworu, nie mieści się w głowie – im dłużej trwa organizacja tym bardziej ot niepojęte. Bo to jak samobójstwo, mało która władza na to pójdzie. Zresztą, wtedy przestanie być władzą. A członkowie organizacji przestaną być członkami organizacji. Sens ginie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz