poniedziałek, 1 sierpnia 2011

O tempora!

Wyznawana przeze mnie zasada znów dała o sobie znać:

The best way to learn is to teach.
- Frank Oppenheimer

Przy okazji prac nad podręcznikiem szkoleniowym dla pozarządówek odświeżałem sobie wiedzę z dziedziny organizacji pracy i organizacji czasu. A to jakieś Pareto, a to ABC, macierz Eisenhowera, efekt piły… Wszystko mądre, tylko dlaczego do cholery o tym zapomniałem?

Gorszy pieniądz wypiera lepszy, to i gorsze nawyki wypierają lepsze – tak sobie tłumaczę. No i łatwiej przyzwyczaić się do jakiś głupot w stylu sprawdzanie Fejsa, niż kultywować szczytny nawyk prowadzenia listy spraw pilnych i ważnych. Szczególnie od pożeraczy czasu łatwo się uzależnić (mi).

Błędy w zarządzaniu czasem w małej skali przekładają się na błędy w średniej, a te na błędy w dużej – oby do tego nie dopuścić. Więc czasem warto poświęcić czas, by pomyśleć o swoim czasie – i w danej chwili i o tym jaki chciałbym, żeby był docelowo. Ja tak co pół roku muszę gruntownie wszystko sobie przemyśliwywać, to pomaga korygować kierunek, jak się spłynie z kursu (latarnie morskie czy kie licho?).

Do celów pisania fragmentu o planowaniu swojej drogi zdarzyło mi się zakupić online artykuł „Czego chcę, co muszę” pani Marii Król-Fijewskiej. Kilka złotych z komórki, a refleksja jest. Niby banał, ale przecież życie jest banalnie proste – tylko my sobie je komplikujemy. No i dobra – banalny artykuł. O tym, że niewielu ludzi myśli jak chciałoby żeby wyglądało ich życie, niewielu konstruuje sobie cele życiowe (nawet pani psycholog co to pisała, sama przyłapała się na tym że nie tak prosto odpowiedzieć jej na te pytania). I nie tam jakieś plany z analizami – prosty pomysł. A i tego ludzie nie znają.

A strategia (w tym życia) powinna być do wyrecytowania po ciemku i z zamkniętymi oczami. Tak jak znam pięć celów leżących u podstaw strategii naszej Chorągwi Harcerzy, tak powinienem umieć powiedzieć pięć celów jakie przyświecają mojemu życiu. Albo trzy główne wartości – to za Blanchardem i jego „Zarzadzaniem przez wartości”, polecam ogromnie.

Nie elaborat, milion marzeń, milion pól. Nie coś zgapionego typu spłodzić syna, zbudować dom, bla bla bla. Nie 100 marzeń, które kiedyś przerabiałem z chłopakami (i z GDW, i na Borneo), choć to fajne, ciekawe i kreatywne. Coś zwięzłego, inspirującego i od siebie. No to jest quest.

A jeszcze walnę cytat co go wyszukałem po długim kopaniu (w ogóle cytaty są fajne):

Niech każdy będzie panem swego czasu.
- William Shakespeare, Makbet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz