wtorek, 6 września 2011

Aea e estem pyjany

Zważcie jegomość - odparł Sanczo Pansa - 
że to, co tam się ukazuje,
to nie żadne olbrzymy, ino wiatraki.
- Miguel de Cervantes y Saavedra, El ingenioso hidalgo Don Quijote de la Mancha

I spojrzenie z drugiej strony na temat poprzedni. Szaleniec nie wie, że jest szalony, pijany nie wie, że jest pijany, a odurzony, że jest odurzony (lub przynajmniej jak duży ma to wpływ na niego). Jak ocenić miarą skażoną błędem czy ona sama dobrze działa? Jak chorym umysłem ocenić chorobę?

Pamiętam jak się zachowywałem na lekarskich prochach – twierdząc, że zupełnie nie działają starałem się za wszelką cenę pokazać to lekarzowi, recytując wierszyki w innych językach (dysponuję repertuarem rosyjskim i francuskim) lub pokazując podstawowe kroki do salsy, zmieniając gabinet lekarski w wirujący parkiet.

Ok, może nie wszyscy tak mają – mi chodzi raczej o zasadę oceny i mój ulubiony paradoks miarki. Masz zbiornik z wodą i miarkę, która prawdopodobnie ma gdzieś tam około litra, plus minus 150ml. Zmierz ile wody mieści miarka.

I tak czasami samemu trudno ocenić, że się brnie w złym kierunku, popełnia błędy czy w ogóle błędnie rozumuje. I tu z pomocą przychodzi spojrzenie z zewnątrz – znajomi, przyjaciele oraz konsultanci zewnętrzni (hurra!). Rzecz superważna i istotna dla zachowania otwartego spojrzenia, szczególnie na sprawy do jakich mamy najmniejszy dystans - nas samych.

Ocena z zewnątrz – ale mądra. Podstawą błędu jak dla mnie jest brak logiki lub świadomości, nie złe wartości przyjęte „na wejściu”. Brzmi skomplikowanie, więc przykład:

Jeśli ktoś chce zostać poetą, to nie jest to samo w sobie błędem. Błędem może być to, co wynika z przyjęcia tego założenia – czemu poświęca więcej czasu na studia inżynierskie niż na pisanie wierszy? Czemu gdy ktoś chce się realizować jako muzyk, nie ma czasu szlifować umiejętności i grać, zajmując się zupełnie innymi rzeczami? Po co w takim razie tak niespójne deklaracje? Wtedy albo trzeba je zmienić, albo zmienić życie i decyzje, które mają wynikać z tych założeń.

I spojrzenie z zewnątrz w przypadku osób powinno docierać do tej logiki, zamiast koncentrować się na ocenie dokonanych wyborów czy podejmowanych działań. Bo może to pisanie magisterki wcale nie jest tak potrzebne do kariery filmowca, albo zdanie matury do pomagania biednym murzyniątkom w Afryce?

Tak czy siak, warto to spojrzenie z zewnątrz mieć i brać pod uwagę, żeby nie zamknąć się w swoich własnych przemyśleniach i nie zawęzić myślenia, brnąc jednym torem coraz dalej i bezrefleksyjnie.

Podziękowania dla Kuby za prowokację do przemyśleń!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz