piątek, 9 września 2011

Olabloga!

Niby czytanie rzecz odtwórcza – bo co nowego wnosi człowiek do świata czytając? Oglądając to, co inni nakręcili, namalowali, wyrzeźbili? Słuchając muzyki, którą kto inny skomponował? Nie popycha to świata naprzód, nie tworzy żadnej nowej wartości. Bycie biernym odbiorcą, nieważne czy czyta się jakieś podrzędne Harlequiny czy Arcydzieła Światowej Literatury, ogląda się śmieszne filmiki z kotami czy ambitne kino niezależne. Nie ma żadnej nowej wartości na zewnątrz.

No dobra, to przewrotne myślenie, ale wszak o przewracanie poglądów chodzi, prawda?

Najwyżej poważam twórczość własną, w jakiejkolwiek dziedzinie – bo to piękne gdy ktoś ma pomysł, gdy go urzeczywistnia. Jednocześnie twórczość potrzebuje materiału – kontekstu, inspiracji, pewnego dialogu. Pewnych podstaw w danej dziedzinie, dojrzałości, obycia. Nie wiem jak wyglądałaby książka napisana przez kogoś, kto przeczytał w  życiu pięć książek. Film autora, który iluś tych filmów w życiu nie widział. W pewnym sensie wolne byłoby to od ram istniejącej twórczości, ale z drugiej strony… jakoś ubogo.

Skoro już odbierać, to świadomie to, co wartościowe. W najnowszym medium o to ciężko, bo masa śmieci się tu poniewiera (gińcie, obrazki ze śmiesznymi kotami!). Komunikacja często ogranicza się do kilku zdań i ślizgania się po powierzchni. Absurdem dla mnie jest np. taki Twitter. 140 znaków… co istotnego można przekazać w tylu znakach? A chyba brniemy w stronę skracania komunikatów. Szybciej, efektywniej. Ok, ale nie kosztem treści.

 Jeśli ktoś Cię słucha, to nie znieważaj go tym, że nie masz nic wartościowego do powiedzenia.

Cieszę się, że jednak coś ciekawego w necie się dzieje, jeśli chodzi o wymianę poglądów i inspirację. Szczególny renesans, od dłuższego czasu już, przeżywają blogi, szczególnie tematyczne. Swobodny wybór treści „felietonów” – o to kaman.

Chciałem polecić kilka ciekawych blogów w sieci, które śledzę, bo mogę na nich przeczytać coś innego. Mi osobiście otwierają co rusz różne punkty widzenia, jest materiał do trawienia.

http://www.niemanie.pl – blog założony przez Pawła Czekalskiego, którego ogromnie poważam i jestem wdzięczny za różne przemiany w głowie (od Bazuny 2010, gdzie usłyszałem jego piosenki). Coś pomiędzy starym zastosowaniem bloga typu „pamiętnik” a przemyśleniami filozoficznymi. Pisze on i społeczność hipisowska.

http://leadership.blox.pl – blog Agnieszki Kowarskiej o przywództwie i nie tylko. Jako, że przewodzić to przede wszystkim mieć świadomość siebie, to jest tu tez sporo materiałów skierowanych do wewnątrz.

http://mnmlist.com – Leo Babauta o minimalizmie. Jak ma mniej i żyje pełniej.

http://zenhabits.net – znowu Leo Babauta, o życiu powoli i świadomie – jak poprzednio. Bardzo mądry gościu.

Jest jeszcze http://antyweb.pl, który zaspokaja głód informacji o nowych technologiach. I kilka blogów znajomych – znacznie ciekawiej czytać głębsze refleksje lub dłuższe opowieści, niż dwa zdania na Fejsie. Twórczość. A co u kogo słychać – to lepiej się spotkać, jeśli naprawdę chcemy wiedzieć.

W każdym momencie mam też kilka blogów testowanych pod względem czy informacje w nich zamieszczane są przydatne, czy coś ciekawego mi dają. Najwięcej oczywiście od Wielo dziwnych linków dostaję, testuję i albo zostają – jak Leo i póki co Advanced Riskology i The Art of Non-Conformity) – albo wypadają jak blog Rybickiego (mimo, że bardzo ciekawy człowiek) i jakieś inne, co już nie pamiętam.

Czytanie zmienia wnętrze, pozwala się ciekawie kształtować – surowce do przemyśleń i przetrawień. Byle by z tego potem wynikało tworzenie – niekoniecznie pisanie – muzyka, malarstwo, czy największa sztuka ze wszystkich – przykład własnego życia. Ale coś od siebie, nowa wartość dla świata.

PS. Jak ktoś ma jakieś fajne blogi do podesłania, to zapraszam! Bardzo chętnie poznam coś nowego, żeby nie zapętlić się w jednym kręgu poglądów.

2 komentarze:

  1. Julien Smith http://inoveryourhead.net/ potrafi porządnie na człowieka nawrzeszczeć (post "Stop being a fucking pussy" np.) - ale mi osobiście takiego life-coacha z charyzmą sierżanta marines brakowało.

    Z biznesmenów mam tylko i wyłącznie Setha Godina http://sethgodin.typepad.com/ chociaż słyszałem od paru osób z ekonomicznym zacięciem, że go specjalnie nie lubią. Mi osobiście jako zwykłemu obywatelowi nie przeszkadza, a plus ma taki, że pisze codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  2. In Over Your Head też testuję, ale jakoś nie chce mi się aż tak długich postów czytać... za to fajne spojrzenie, agresywne. Czasem kopów w dupę potrzeba. Seth jakoś nie za bardzo - ale poczytam kilka następnych, zobaczę.

    Problem z dodawaniem blogów mam taki, że nie chce mi się ich czytać wstecz - a jednocześnie mam poczucie że wbijam się w środek czegoś większego :P

    OdpowiedzUsuń