niedziela, 18 grudnia 2011

Non stop na sznurku

Dzisiaj mamy tak pożądaną kiedyś zdolność do bilokacji. Przynajmniej „bi-„. Jesteśmy w jednym miejscu, ale jednocześnie w drugim. Jesteśmy w realu, ale jednocześnie online. Niby robimy jedno, ale ten statusik się zieleni czy żółci wesoło na necie. I myślę, że to przekleństwo naszych czasów – w obu miejscach (real i online), czyli tak naprawdę nigdzie. Niby Tu, a jednak Tam. Niby Tam, ale jednak trochę Tu.

I przerywanie rozmowy, bo wiadomość na onlinie. Przerywanie rozmowy, bo kolejny sms. Bo powiadomienie pika, że email przyszedł był. Trzeba odpisać. „Cenię sobie, że mogę od razu zareagować na ważnego emaila”… A zaraz rozmowa telefoniczna.

Jeszcze lepiej z nowymi hiperfajnymi telefonami – możesz być non stop na facebooku. Non stop na gmailu. Zawsze w necie. Zawsze Tu i Tam naraz – czyli nigdzie.

Najfajniej to wyglądało, jak znajomy podczas ślubu miał na necie ikonkę „zaraz wracam”.

Jednocześnie online wpisuje się na stałe w nasze działanie. Od czterech lat wykonałem może przez kilka dni pracę, jaką możnaby wykonać bez neta – jakieś epizody z odśnieżaniem dachu. Praca obecnie – też non stop online.

Samego lapka nie jestem w stanie wyłączyć – bo ukochana muzyka jest na nim i nijak nie idzie jej odtworzyć bez lapka. Za to zaczynam wyłączać wifi. Skupić się na książce, skupić się na muzyce, skupić się na pisaniu. Na czymkolwiek, bez migających powiadomień i dźwięków nowych wiadomości w tle.

Choć bez siebie ale obaj status, że widoczni,
Inny ekran mnie rozproszył – sorki za zmianę emocji
Coraz trudniej się ogarnąć w takim bodźców huku
- Paweł Czekalski, Na gadu

I coraz trudniej się ogarnąć, kiedy wszystko miga, wzywa, błyszczy.

Zasłyszane na poczcie:
- Wiesz, Tomek kazał firmie od internetu odłączyć go u siebie.
- No co Ty, bez sensu?!
- Mówi, że przydatna rzecz, ale zaczęła mu pożerać za dużo czasu.

I taka prawda. Kupa czasu przed netem idzie w kibel. `Odtwórczo. Albo iluzorycznie. Bo niby jest jakiś kontakt, ale ułomny jak cholera. Niby z większą liczbą ludzi można trzymać kontakt. Może i racja. Ale nie jest to tak pełne jak prawdziwe spotkanie, prawdziwy kontakt.

Hej dziewczyno, chłopaku
Nie za pomocą znaków ale całego ciała jest konekt
Przecież to nie działa
- Paweł Czekalski, Na gadu

Jest iluzja poznania. Bo czym są skrawki (całkiem liczne zresztą) informacji zawarte w necie? Czy da się z nich poskładać pełną osobę? Albo chociaż jej połowę? Niby są wypowiedzi, są zdjęcia, jest gust muzyczny, filmowy…

W tym poznaniu jakże wspaniale pomaga Oś Czasu na FB. Nowość, niektórzy mają już, a u wszystkich ma się pojawić obowiązkowo pod koniec grudnia. Przeraziło mnie, jak zobaczyłem menu "Dodaj wydarzenie z życia". Dział "Rodzina i związek": "Pierwsze spotkanie", "Nowy związek", "Nowe dziecko", "Nowy zwierzak", "Zakończony związek", "Utrata ukochanej osoby". I szablon - Imię i nazwisko, data, zdjęcia (z pierwszego spotkania? z pogrzebu? WTF?!?!?!?!?!). Nie wiem co się z tym światem online'owym porobiło. Czas jechać na Ural budować chatę z drewna i łowić ryby.

A co kiedy myśli są gdzie indziej niż w Tu i Teraz - często używanym przez Pawła Czekalskiego jako stan świadomości w chwili obecnej, nie w przyszłości, nie w przeszłości, nie gdzie indziej?

Jest wieczna tułaczka. Albo po przeszłości z tęsknotą, wspomnieniami. Albo wybiegając w przyszłość zmartwieniem, kolejnym planem na „ale za rok to już na pewno…” albo w jakimś równoległym świecie teraźniejszym.

A to Tu i Teraz, czucie, że jestem w tej chwili a nie w żadnej innej, że jestem tutaj a nie nigdzie indziej - tak naprawdę daje pełnię czucia.

Pamiętam, jak nie chciałem mieć komórki – bo smycz. Teraz fajnie, bo jest łączność z każdego miejsca (no prawie) i z każdym (no prawie). Stały net to też był skok w komunikacji. Teraz mobilny net. I te sznurki zaczynają być coraz mocniejsze. Bo sieć to sznurki.

Nasza cywilizacja polega na tym, że ludzie pozwalają się zniewalać kolejnym wynalazkom techniki. Nie do wyobrażenia jest życie pozbawione kalendarza i zegarka, od pewnego czasu nie ma też wytchnienia od telefonu komórkowego, Internetu i maila. (…) Nie przez przypadek chyba wspólne kanały komunikacyjne czyli telefonia komórkowa i Internet zostały nazwane „sieciami” – bo łatwo w nich ugrzęznąć i zostać schwytanym jak zabłąkana mucha.
- Beata Pawlikowska, Poradnik globtrotera

Non stop online. Non stop w sieci. Non stop na sznurku.

4 komentarze:

  1. dlatego mam w kalendarzu zapisek przy dacie 01.10.2012: wyrzucić kalendarz. wyjechać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja niestety trochę później - jeśli szlag mnie nie trafi wcześniej to dopiero maj 2013 :P ale szlag ma coraz lepszą celność ostatnimi czasy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach te rozkminy;) Ja czasami mam ochotę na powrót czasów bez wszechobecnych komórek i neta(powiedziała fb-holiczka). Z drugiej strony, sam napisałeś, że uogólniając jest łatwiej z tymi bajerami, to na pewno...Ale przede wszystkim nie da się zawrócić z tym postępem. Bo wszyscy nagle nie przestaną używać np. fb, jeśli tak się stanie to na rzecz innego portalu, tak jak to było z epulsem czy n-k. Zatem...jak żyć? Jedyne wyjście to ogarniczać, nie dać się omamić? No rozkimna,a to nie mój blog, żebym notkę zamiast komentarza pisała. A tak odnośnie nowego,nowego fb to jakoś mnie przeraża wizualnie,a teraz jak doczytałam dokładniej o tych nowinkach to już nie wiem...KONIEC:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Panno Gosito, zapraszam i do gościnnych notek, czemu nie :) NieIstota chętnie ugości i inne spojrzenia niż moje jedyne słuszne :P

    co do tego jak żyć i niezawracalności postępu... to jak dla mnie zaszliśmy za daleko. wszyscy jako ludzkość już nie zawrócimy z tej drogi, wirtual jest nieuchronna przyszłością - ale jednostki i mniejsze społeczności mogą się tego wyrzec i żyć jak chcą - bez wirtuala itp. - w to póki co chcę wierzyć :)

    OdpowiedzUsuń