Dzisiaj mamy
tak pożądaną kiedyś zdolność do bilokacji. Przynajmniej „bi-„. Jesteśmy w
jednym miejscu, ale jednocześnie w drugim. Jesteśmy w realu, ale jednocześnie
online. Niby robimy jedno, ale ten statusik się zieleni czy żółci wesoło na
necie. I myślę, że to przekleństwo naszych czasów – w obu miejscach (real i
online), czyli tak naprawdę nigdzie. Niby Tu, a jednak Tam. Niby Tam, ale jednak
trochę Tu.
I
przerywanie rozmowy, bo wiadomość na onlinie. Przerywanie rozmowy, bo kolejny
sms. Bo powiadomienie pika, że email przyszedł był. Trzeba odpisać. „Cenię
sobie, że mogę od razu zareagować na ważnego emaila”… A zaraz rozmowa
telefoniczna.
Jeszcze
lepiej z nowymi hiperfajnymi telefonami – możesz być non stop na facebooku. Non
stop na gmailu. Zawsze w necie. Zawsze Tu i Tam naraz – czyli nigdzie.
Najfajniej
to wyglądało, jak znajomy podczas ślubu miał na necie ikonkę „zaraz wracam”.
Jednocześnie
online wpisuje się na stałe w nasze działanie. Od czterech lat wykonałem może
przez kilka dni pracę, jaką możnaby wykonać bez neta – jakieś epizody z
odśnieżaniem dachu. Praca obecnie – też non stop online.
Samego lapka
nie jestem w stanie wyłączyć – bo ukochana muzyka jest na nim i nijak nie idzie
jej odtworzyć bez lapka. Za to zaczynam wyłączać wifi. Skupić się na książce,
skupić się na muzyce, skupić się na pisaniu. Na czymkolwiek, bez migających
powiadomień i dźwięków nowych wiadomości w tle.
Choć bez siebie ale obaj status, że
widoczni,
Inny ekran mnie rozproszył – sorki za zmianę
emocji
Coraz trudniej się ogarnąć w takim bodźców
huku
- Paweł Czekalski, Na gadu
I coraz
trudniej się ogarnąć, kiedy wszystko miga, wzywa, błyszczy.
Zasłyszane
na poczcie:
- Wiesz,
Tomek kazał firmie od internetu odłączyć go u siebie.
- No co Ty,
bez sensu?!
- Mówi, że
przydatna rzecz, ale zaczęła mu pożerać za dużo czasu.
I taka
prawda. Kupa czasu przed netem idzie w kibel. `Odtwórczo. Albo iluzorycznie. Bo
niby jest jakiś kontakt, ale ułomny jak cholera. Niby z większą liczbą ludzi
można trzymać kontakt. Może i racja. Ale nie jest to tak pełne jak prawdziwe
spotkanie, prawdziwy kontakt.
Hej dziewczyno, chłopaku
Nie za pomocą znaków ale całego ciała jest
konekt
Przecież to nie działa
- Paweł Czekalski, Na gadu
Jest iluzja
poznania. Bo czym są skrawki (całkiem liczne zresztą) informacji zawarte w
necie? Czy da się z nich poskładać pełną osobę? Albo chociaż jej połowę? Niby
są wypowiedzi, są zdjęcia, jest gust muzyczny, filmowy…
W tym poznaniu jakże wspaniale pomaga Oś Czasu na FB. Nowość, niektórzy mają już, a u wszystkich ma się pojawić obowiązkowo pod koniec grudnia. Przeraziło mnie, jak zobaczyłem menu "Dodaj wydarzenie z życia". Dział "Rodzina i związek": "Pierwsze spotkanie", "Nowy związek", "Nowe dziecko", "Nowy zwierzak", "Zakończony związek", "Utrata ukochanej osoby". I szablon - Imię i nazwisko, data, zdjęcia (z pierwszego spotkania? z pogrzebu? WTF?!?!?!?!?!). Nie wiem co się z tym światem online'owym porobiło. Czas jechać na Ural budować chatę z drewna i łowić ryby.
A co kiedy
myśli są gdzie indziej niż w Tu i Teraz - często używanym przez Pawła
Czekalskiego jako stan świadomości w chwili obecnej, nie w przyszłości, nie w
przeszłości, nie gdzie indziej?
Jest wieczna
tułaczka. Albo po przeszłości z tęsknotą, wspomnieniami. Albo wybiegając w
przyszłość zmartwieniem, kolejnym planem na „ale za rok to już na pewno…” albo
w jakimś równoległym świecie teraźniejszym.
A to Tu i
Teraz, czucie, że jestem w tej chwili a nie w żadnej innej, że jestem tutaj a
nie nigdzie indziej - tak naprawdę daje pełnię czucia.
Pamiętam,
jak nie chciałem mieć komórki – bo smycz. Teraz fajnie, bo jest łączność z
każdego miejsca (no prawie) i z każdym (no prawie). Stały net to też był skok w
komunikacji. Teraz mobilny net. I te sznurki zaczynają być coraz mocniejsze. Bo
sieć to sznurki.
Nasza cywilizacja
polega na tym, że ludzie pozwalają się zniewalać kolejnym wynalazkom techniki.
Nie do wyobrażenia jest życie pozbawione kalendarza i zegarka, od pewnego czasu
nie ma też wytchnienia od telefonu komórkowego, Internetu i maila. (…) Nie
przez przypadek chyba wspólne kanały komunikacyjne czyli telefonia komórkowa i
Internet zostały nazwane „sieciami” – bo łatwo w nich ugrzęznąć i zostać
schwytanym jak zabłąkana mucha.
- Beata Pawlikowska,
Poradnik globtrotera
Non stop online. Non stop w sieci. Non stop na sznurku.
dlatego mam w kalendarzu zapisek przy dacie 01.10.2012: wyrzucić kalendarz. wyjechać ;)
OdpowiedzUsuńja niestety trochę później - jeśli szlag mnie nie trafi wcześniej to dopiero maj 2013 :P ale szlag ma coraz lepszą celność ostatnimi czasy ;)
OdpowiedzUsuńAch te rozkminy;) Ja czasami mam ochotę na powrót czasów bez wszechobecnych komórek i neta(powiedziała fb-holiczka). Z drugiej strony, sam napisałeś, że uogólniając jest łatwiej z tymi bajerami, to na pewno...Ale przede wszystkim nie da się zawrócić z tym postępem. Bo wszyscy nagle nie przestaną używać np. fb, jeśli tak się stanie to na rzecz innego portalu, tak jak to było z epulsem czy n-k. Zatem...jak żyć? Jedyne wyjście to ogarniczać, nie dać się omamić? No rozkimna,a to nie mój blog, żebym notkę zamiast komentarza pisała. A tak odnośnie nowego,nowego fb to jakoś mnie przeraża wizualnie,a teraz jak doczytałam dokładniej o tych nowinkach to już nie wiem...KONIEC:D
OdpowiedzUsuńPanno Gosito, zapraszam i do gościnnych notek, czemu nie :) NieIstota chętnie ugości i inne spojrzenia niż moje jedyne słuszne :P
OdpowiedzUsuńco do tego jak żyć i niezawracalności postępu... to jak dla mnie zaszliśmy za daleko. wszyscy jako ludzkość już nie zawrócimy z tej drogi, wirtual jest nieuchronna przyszłością - ale jednostki i mniejsze społeczności mogą się tego wyrzec i żyć jak chcą - bez wirtuala itp. - w to póki co chcę wierzyć :)