niedziela, 4 grudnia 2011

Życiorys

Jak ktoś jest otwarty na sygnały ze świata i skłonny do przemyśleń, to w nieprzewidzianych okolicznościach spotka człowieka, który powie kilka zdań, coś zrobi… I jest sygnał do bardzo poważnych zastanowień. Podobnie z obrazkami, widokami (szczególnie inspiruje mnie ingerencja w przestrzeń publiczną, jak myśl natarczywie odrywająca nas od tego co zwykłe i znane). Podobnie z muzyką. Inspiracja wszędzie.

Apropo takiego człowieka, to wracam do czerwcowej Wawy i spotkania z Jackiem Bąkowskim (opisanego w Tryumf poety nad sponiewieranym Francuzem). 

Przy stoliku ustawionym przy jezdni, z regału opartego o drzewo, po spojrzeniu na mnie poeta wyciągnął tomik Herberta „Rovigo”. Wiersz niby wróżba, jak postawienie tarota. A może szarlataństwo jak zimny odczyt, który sprawdzałby się u większości ludzi, szczególnie w Wawie?

Tak czy siak „Życiorys” Herberta wydał mi się mega aktualny. I skłaniał, żeby przy kontynuacji freewalk’u po Wawie przemyśleć jak się to ma do mojego kierunku. Polecam to samo. 

Ku przestrodze:

Zbigniew Herbert
Życiorys

Byłem chłopcem cichym trochę sennym - i o dziwo -
inaczej niż moi rówieśnicy - rozmiłowani w moich przygodach -
na nic nie czekałem - nie wyglądałem przez okno

W szkole - pracowity raczej niż zdolny posłuszny bez problemów

Potem normalne życie w stopniu referenta
ranne wstawanie ulica tramwaj biuro znów tramwaj dom sen

Nie wiem naprawdę nie wiem skąd to zmęczenie niepokój udręka
zawsze i nawet teraz - kiedy mam prawo odpocząć

Wiem nie zaszedłem daleko - niczego nie dokonałem
zbierałem znaczki pocztowe zioła lecznicze nieźle grałem w szachy

Raz byłem za granicą - na wczasach - nad Morzem Czarnym
na zdjęciu słomkowy kapelusz twarz ogorzała - prawie szczęśliwy

Czytałem to co pod ręką: o socjalizmie naukowym
o lotach kosmicznych maszynach myślących
i to co lubiłem najbardziej: książki o życiu pszczół

Tak jak inni chciałem wiedzieć co się stanie ze mną po śmierci
czy dostanę nowe mieszkanie i czy życie ma sens

A nade wszystko jak odróżnić dobro od tego co złe
wiedzieć na pewno co białe a co całkiem czarne

Ktoś mi polecił dzieło klasyka - jak mówił -
zmieniło ono jego życie i życie milionów ludzi
Przeczytałem - nie zmieniłem się - wstyd wyznać -
zapomniałem doszczętnie jak się nazywał klasyk

Może nie żyłem - tylko trwałem - wrzucony bez mojej woli
w coś - nad czym trudno panować i nie sposób pojąć
jak cień na ścianie
więc nie było to życie
życie całą gębą

Jak mogłem wytłumaczyć żonie a także innym
że wszystkie moje siły
wytężałem żeby nie zrobić głupstwa nie ulegać podszeptom
nie bratać się z silniejszym

To prawda - byłem wiecznie blady. Przeciętny. W szkole wojsku
biurze we własnym domu i na wieczorkach tanecznych.

Leżę teraz w szpitalu i umieram na starość.
Tu także ten sam niepokój udręka.
Gdybym się drugi raz urodził może byłbym lepszy.

Budzę się w nocy spocony. Patrzę w sufit. Cisza.
I znów - raz jeszcze - zmęczoną do szpiku kości ręką
odganiam złe duchy i przywołuje dobre.

Brzmi jak groźba, i to masakryczna. Jednocześnie gdyby to ubrać w nieco nowsze realia, nowsze zainteresowania, bardziej nowoczesną pracę w XXI wieku... ile z tego by się nadal sprawdzało w nas samych?

Może nie żyłem - trwałem. - oby nikt tak nie musiał o sobie powiedzieć.

2 komentarze: