poniedziałek, 11 czerwca 2012

Stop start

Długo nie jeździłem na stopa, szczególnie sam. Ostatnio chyba wracając z Czech i to krótki kawałek. Dla odświeżenia i sprawdzenia siebie na dłuższym dystansie ruszyłem do Białego, zresztą trzeba zbierać doświadczenia.

- Jak zobaczyłam gitarę to wiedziałam, że to nie może być zły człowiek.

Takie dobre słowo mnie czekało od samotnej pani, która podrzucała mnie do Małdyt. Jej ulubione miasto zagraniczne to Edynburg, więc nić porozumienia zawiązana. Na dodatek trochę zgłębiliśmy temat dzisiejszego braku balansu w życiu i tego jak to cywilizacja psuje ludzi - swojsko. Zachęciła do odwiedzenia Duszatyna w Bieszczadach, gdzie jej znajomi mają bar (w majtkoworóżowym kolorze) i polecała koniecznie pierogi ruskie.

Dwa stopy dalej trafiłem do Szczytna, gdzie w centrum mamy ciekawy parko-cmentarz. Ogólnie patrząc na zdjęcia z tego wypadu to tak cmentarnie wyszło, ale to zaraz.



Za Szczytnem dłuższe łapanie, jakieś 20 minut, w końcu do Ostrołęki zabrał mnie młody gość. Kilka razy po miesiąc był w Chinach, często sprawdza tanie loty, opowiadał o urlopie Mediolan-Majorka-Londyn za kilkaset złotych. Ludzie jeżdżą, coraz więcej. Fajnie. Zostawił mi numer na wypadek jakbym do nocy nic nie złapał z Ostródy - jak tu nie odzyskać wiary w ludzi? Jednak autostopowiczów biorą specyficzni ludzie.

Chciałem się dostać do Łomży (80 km od Białego), dostałem do Grajewa (80 km od Białego). Kierowca zachęcał mnie do jazdy z nim właśnie do Grajewa, jechał od rana z Dortmundu. Dla mnie (jak sądziłem) bez wielkiej różnicy, a on może na końcówce ustrzeże się przed zaśnięciem. Ostatecznie utknąłem w Grajewie i trzeba było śmignąć nocnym pociągiem.

Oprócz samego Białegostoku i odwiedzenia rodziny zahaczyliśmy z dziadkami jeszcze o Krynki - rodzinną miejscowość. Tygiel kulturowy, bo tuż obok cmentarza prawosławnego:


mamy żydowski kirkut ("Idźcie na Żydki!" - miejscowy folklor):




a po drugiej stronie Krynek cmentarz katolicki. 10 km dalej są Kruszyniany, w których stoi drewniany meczet. W tym jednak piękno Podlasia, kiedyś będę musiał się tu pokręcić dłużej i bardziej swobodnie.


Żeby nie było tak ruralistycznie i cmentarnie to na koniec moje usilne próby z dłuższym czasem naświetlania, czyli Białystok w środku nocy:


Poszerzenie granic jest, 500 km w pojedynkę stopem już się mieści w strefie komfortu. To poszerzam dalej.

Wszystkie fotony tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz