niedziela, 17 czerwca 2012

Tak Cię piszą

Ostatnio dużo z ocenianiem kombinuję, gdzieś w tym kierunku mam kilka pomysłów na przemyślenia. Jeden z nich:

Nie przejmuj się opinią innych. Najważniejsze jest tylko to, co sam myślisz o sobie, bo sam siebie znasz najlepiej. Żyjesz dla siebie, dla nikogo więcej. Inni mnie nie znają, nie wiedzą co się tak naprawdę dzieje, więc co jest warta ich opinia?

Otóż nie. To co sądzisz o sobie to pobożne życzenia, mrzonki, wybujałe poczucie zajebistości. Albo na odwrót – zaniżona samoocena, samokrytyka, brak wiary w talenty i niedocenianie swoich osiągnięć. Trudno o trzeźwą ocenę własnej osoby.

Co w takim razie? Dał mi do myślenia wpis Joshua Beckera - 35 Things I Hope My Kids Will Say About Their Dad (35 Rzeczy, Które Mam Nadzieję Moje Dzieci Powiedzą O Ich Ojcu). Zachęcam do przeczytania, zresztą cały jego blog jest godny polecenia.

I nie musi chodzić tylko o dzieci. Sądzę, że celem życia jest dawać przykład i uczyć, inspirować innych – każdego, od siebie zaczynając (samoinspiracja?), nie tylko własne dzieciaki. I takie „lekcje życia” odbierane przez innych, którzy patrzą na nas, to bardzo ciekawe źródło wiedzy o nas samych. O tym jak spójne jest to co mówimy i co sami o sobie sądzimy z odbiorem tego na zewnątrz. Czy rzeczywiście można powiedzieć, że jestem taki czy inny, bo swoim zachowaniem o tym świadczę i tak jestem odbierany. Ile razy spotkałem „pozytywne, optymistyczne osoby”, które narzekały na pierwsze napotkane trudności. I tym podobnie.
Druga strona medalu to oczywiście działanie na pokaz, tylko dla tych opinii. I teraz:

A. Tylko działamy na zewnątrz tak, żeby akcje mówiły o nas innym, a kiedy nie ma rozgłosu to zachowujemy się przeciwnie – tutaj wierzę, że nieszczerym nie da się pozostać długo i to wyjdzie.

B. Mimo, że motywacją jest pokazanie wartości innym, to przemiana sięga głębiej i rzeczywiście uspójniamy własne wnętrze z tym, co chcemy żeby inni o nas sądzili – wtedy co w tym złego? Dostosowujemy się do obrazu, jaki chcielibyśmy żeby był widoczny na zewnątrz, żeby o nas świadczył. Raczej pozytywa.

I ćwiczonko: tak jak kiedyś promowałem listę 100 marzeń, tak teraz ciekawym by było stworzyć listę 35 opinii, które chciałbym, żeby powiedzieli o mnie ludzie, którzy mnie znają/na których mi zależy. Albo może Ci, którzy znają mnie trochę mniej, albo na których mniej mi zależy czy mam z nimi mniejszy kontakt? A co powiedzieliby teraz?

Jaką lekcję chciałbym dać światu swoim życiem? Jedno zdanie na nagrobku oprócz "urodził się" i "zmarł".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz