wtorek, 1 stycznia 2013

Koncepcja puzzla

Noworoczne konwersacje z Agą i metafora, która ruszyła mi mózgowie po przetańczonej nocy.

Czy ludzie są puzzlami, którzy potrzebują innych by odnaleźć sens? Czy tylko w zestawie (społeczeństwie) możemy się spełnić, a bez, jako istoty stadne, jesteśmy wybrakowani i niepełni? Idąc dalej za metaforą, znajdujemy na pewno bliskie osoby, do których idealnie pasujemy. Co pocieszające, więcej niż jedną (nawet jak ktoś jest puzzlem narożnym).

Może to egocentryczne postawienie świata, ale ja w miejsce puzzli wolałbym koncepcję świata opartą na obrazkach. Gdyby każdy był kompletnym obrazkiem/obrazem (czy jaką kto tam technikę lubi), nie kawałkiem większej układanki.

Dlaczego? Bo do czego Ci się przyda pojedynczy puzzel? Sam w sobie nie przedstawia wielkiej wartości, jest niepełny, nawet czasem trudno zrozumieć co jest na nim nasmarowane póki nie stanie się częścią większego fragmentu (z dwóch puzzli? Z pięciu? Z trzydziestu?). Na dodatek, gdy jeden puzzel się zgubi, widać to od razu, wpływa na wszystkie pozostałe. Obraz jest niepełny i już nigdy pełny nie będzie - piękna metafora odejścia, swoją drogą. I szczytny ideał tego, że każdy jest potrzebny, niezbędny.

Nie jest. Świat kręci się dalej i się żyje, gdy umarło tylu, tylu, tylu.

 A dlaczego każdy jako inny, kompletny (albo jeszcze nie?) obraz? Bo nie wyklucza to stworzenia galerii, w której obrazy przedstawiają się lepiej, pełniej. Warto pójść, obejrzeć całą serię dzieł Malarza. Ale ubytek jednego z nich nie przekreśla reszty i nie czyni ich bezwartościowymi, umieszczając w pudełku „niekompletny zestaw” schowanym w piwnicy. I przeciwnie – kontemplacja jednego, osobnego obrazu, nieporównywalnie bogatsza jest od obserwacji jednego puzzla. Nie wyklucza się wartości jednostki.

Samowystarczalność.

A może najprawdziwsza jest koncepcja osobnych obrazów, połączonych ze sobą na zasadzie puzzli? I wilk syty i owca cała. Dlaczego nikt czegoś takiego jeszcze nie stworzył?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz