Temat czekał u mnie na opisanie, aż wreszcie Oburzeni go wywlekli. 950 miast,
80 krajów.
Teza wstępna: Kapitalizm się nie sprawdza. Wolność
gospodarcza się nie sprawdza. Liberalizm ekonomiczny się nie sprawdza.
Z jednej strony jestem skrajnym wolnorynkowcem – uwielbiam tezy
Miltona Friedmana, Rona Paula, a w
Polsce podejście Korwin-Mikkego czy Wojciecha Cejrowskiego. Wolność
gospodarcza, zniesienie ograniczeń państwa, restrykcji hamujących inicjatywę
indywidualna. Własność i swoboda wyboru jako podstawa wszystkiego.
Człowiek chce jeździć samochodem bez pasów – proszę bardzo.
Zginie – jego wina. Ktoś nie chce mieć publicznej opieki zdrowotnej – niech nie
płaci, proszę bardzo. Zachorujesz – martw się i kombinuj z prywatną. Chcesz
ściąć drzewo na swojej posesji – proszę bardzo, ścinaj. Nie chcesz zatrudniać kobiet
w swojej firmie – Twoje prawo. Jeśli to odbije się na wynikach Twojej firmy –
to Twoja sprawa. Itp. itd. Wolność decydowania o swojej osobie, o swojej
własności.
Wolność mojej pięści
jest ograniczona bliskością Twojego nosa.
- jedno z powiedzeń libertarianizmu
W skrócie - nikomu nic do moich decyzji, mojego zdrowia czy
moich pieniędzy. Nie uszczęśliwiajcie mnie na siłę.
Z drugiej strony – filmy takie jak Inside Job ( o źródłach
bieżącego kryzysu), The Yes Men Fix the
World (o niewłaściwym bądź wręcz zbrodniczym postępowaniu korporacji), czy książki
jak No Logo Naomi Klein... Pokazują, że coś jest nie tak z systemem wolnorynkowym. Że
zupełna wolność i brak kontroli wychodzi bokiem, bo wolny rynek nie wszystko jest
w stanie zweryfikować – a przynajmniej nie w krótkim okresie. Bo zanim rynek
się skuma i srogo odpłaci takiemu Nike’owi, który produkuje w sweatshopach w
Azji czy Shellowi, który niszczy plemienne ziemie Ogoni, to prezesi się
zmienią. Akcjonariusze spieniężą zyski. Firma upadnie, pozostanie tylko ludzka
krzywda.
Polecam zarówno obydwa filmy, jak i książkę. Kopię w tego
typu źródłach dalej.
Ludzkość rozwija się dzięki chciwości.
What kind of society
isn't structured on greed?
- Milton Friedman
To, że ktoś chce mieć więcej, lepiej, sprawia, że ludziom
się chce tworzyć. Brak czegoś motywuje do poszukiwania rozwiązań. Prawo do
posiadania i chęć posiadania dużo jest motorem do rozwoju gospodarki
kapitalistycznej – a zarazem jego największą i krytyczną wadą.
Co innego dojście ze stanu „-1” – braku, realnej potrzeby -
do stanu „0” – równowagi, a co innego ze stanu „0” do stanu „+1” – zbytku,
nadmiaru. W tym pierwszym przypadku łatamy dziury – gdy brak jest jedzenia,
mieszkania, podstawowych rzeczy. Świat zachodni ma ten etap w znaczącej
większości za sobą.
W drugim przypadku mamy podstawowe dobra do egzystencji –
ale idziemy dalej. Po co wystarczająco zarabiać – lepiej milion dolarów (byle
nie robaczywe). Trzy miliony rocznie. Wielka chata, jacht. Ok – ale w którymś
momencie przekraczamy granicę. Jak nie prawa (bo to kosztuje), to etyki. Gdy
głównym motorem jest pieniądz, a nie doing
the right thing, to łatwo o wykroczenia. Nie przeciwko ONZ tylko przeciwko
człowieczeństwu.
Obawiam się, że zniesienie restrykcji i kontroli nad
poczynaniami przedsiębiorstw i przedsiębiorców zaprowadzi nas donikąd. Bo
natura ludzka i chęć posiadania wypaczy tę wolność. Etyki i doing the right thing nie wymusimy
prawem. Na przepis znajdzie się obejście. Na prawo, które każe np. Union
Carbide zrekompensować straty za awarię w fabryce w 1984, gdzie zginęło ok. 20
tys. ludzi, znajdą się prawnicy. A pieniądze nie wynagrodzą cudzego życia
poświęconego w imię pieniądza (cięcia kosztów, związane m.in. z
bezpieczeństwem).
Chciwość bankierów doprowadza do kryzysu, za który płacimy wszyscy.
To nie, że im brakowało na chleb. Im brakowało na dziesiąty samochód i
piętnasty apartament.
Nie ze wszystkimi postulatami (o ile można jakieś skonkretyzować)
Oburzonych się zgadzam – niektóre są na maksa socjalistyczne, bo domagać się
zapewnienia pracy czy opieki zdrowotnej… Nie uważam za słuszne. Ktoś za to musi
zapłacić przecież. Nie tędy droga, drogą nie jest odwrócenie teraz z kolei do lewicowych poglądów. Ale dobrze, że ludzie powoli kumają, że coś jest nie tak z tym
systemem.
Za kapitalizm bez etyki serdecznie dziękuję. Za socjalizm ograniczający moją wolność też dziękuję. I nie chcę wybierać między tymi dwoma systemami. Czuję, że potrzebne jest coś nowego. Coś, na czego krawędzi być może jesteśmy. Coraz silniejsze ruchy obywatelskie, proetyczne, sektor pozarządowy, filozofie minimalistyczne, alterglobalistyczne i antykonsumpcjonistyczne... Radykalizowanie stosunku do rozluźnienia poglądów obyczajowych, krytyka powszechnej poprawności politycznej... Wiele kierunków.
Na szczęście antykorporacyjni i prodemokratyczni aktywiści nie prowadzą żadnej straszącej ogniem piekielnym krucjaty. Z z a s a d y występują przeciwko systemom scentralizowanej władzy i są równie krytyczni wobec lewicowych rozwiązań typu "to samo jest dobre dla wszystkich", co prawicowej logiki rynku. Często mówi się z lekceważeniem, że ruchowi temu brakuje ideologii, uniwersalnego przesłania, planu generalnego. (...) Co to będzie? Dziesięciopunktowy plan? Nowa doktryna polityczna?
Niewykluczone, że będzie to coś całkiem nowego. Nie żadna wyświechtana ideologia zaciekłej walki z fundamentalizmem, czy to wolnorynkowym, czy islamskim, lecz plan chronienia wielu możliwości i rozwoju wielu światów, bo świat, jak mówią zapatyści, zawiera w sobie wiele światów.
- Naomi Klein, No Logo
Rewolucja u drzwi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz