sobota, 8 października 2011

Wybory 2000-ever

Nie, nie będzie łamania ciszy wyborczej, powoli ni ziębią ni grzeją mnie te sprawy. Ważne tylko, żeby ludzie myśleli.

Kontekst:

Tydzień po Szkocji to sen po 4-5 godzin na dobę, komp do 2 w nocy, wstawunek o 7 rano. Rozpoczęcie kursu phm, rada Szczepu, marketingowanie Fjorda, poprawianie rozdziałów do podręcznika dla pozarządówek, przesiewanie fot do pokazu szkockiego.

Mail wczoraj poszedł, że B Rh- jest potrzebne, to dzisiaj dałem się wydoić na świeżutką cieplutką – i to chyba najbardziej bezpośrednio pożyteczna dla kogoś rzecz jaką zrobiłem w tym tygodniu. Zaraz potem biblioteka UG i magisterka do oporu – i przy niej i przy debiutanckim albumie Letters from Silence przemyślenia.

Please I need to get out,
I’m so tired of being tired,
I would die for a ride
- Wawrzyniec Dąbrowski (Letters from Silence), Monday Morning

Ciekawe, że naraz możemy i musimy dokonywać wyborów. Wolność, bo możemy. A niewolność, bo nie możemy wybrać wszystkiego, coś zawsze musimy odrzucić. Na czymś się skoncentrować, czegoś w życiu nie posmakować. Tutaj zawsze przychodzi mi na myśl prosty przykład zimowych gór – ile trzeba razy jeździć na nartach, żeby być freetourowym specjalistą? I czy w tym czasie nie tracimy czasu, w którym moglibyśmy stać się świetnym zimowym wspinaczem?

W pewnym momencie zrozumiałem jednak, że w życiu ważne jest, by całkowicie  poświęcić się tylko jednej pasji. I zdobyłem się na odwagę, by dokonać tego wyboru.
- Denis Urubko

Z jednej strony milion pasji, zainteresowań, ścieżek. Z drugiej, żeby naprawdę coś osiągnąć to trzeba wybrać. I odrzucić. I pogodzić się, że którąś ze ścieżek NIGDY W ŻYCIU nie pójdę, chociaż spokojnie mógłbym.

Wybór drogi zawodowej przez ostatnie lata zaprzątający mnie niemal non stop spowodował, że bardzo słabo ruszyłem muzykę. Na krótką metę sprawdzały się sesje prób od 21 do północy, rano do biura. Jak to ma się do bycia muzykiem tak naprawdę? Nie nagrywam od bardzo dawna, kilka lat temu byłem znacznie bliżej marzenia nagrania płyty – regres marzeń?

You used to play Dylan songs and Van Morrison songs when you first started busking in Dublin, after you left school at the age of 13. Were you a terrible student? 

[
Laughs] No, I was actually in the good class. But luckily my headmaster was a radio DJ and he loved music. Whenever I'd get sent to the office for not paying attention or whatever, he'd say, ''You're a funny one. You can name the bass player on Neil Young's Harvest, you can tell me the tracklisting on Bob Dylan's Street Legal, but you can't tell me the square root of 9. You're obviously using your intelligence in an area that's not academic.'' He was quite smart. He said, ''You love music and you can obviously play, so why don't you start your career now?''

So he was the opposite of every teacher who says that you should stay in school, and music should just be a hobby because it will never get you anywhere in life?

Exactly. He encouraged me to leave school. He said, ''Take your guitar into town and start busking.'' His thing was that busking was where you learned your skills. He said, ''I can't guarantee you'll be famous, but if you start now, then you'll always be able to live from your guitar.'' And he was right. I have.
- wywiad z Glenem Hansardem w Entertainment Weekly

Przemas też kiedyś stwierdził – „tak naprawdę, to nie trzeba znać się na wszystkim. Trzeba być zajebiście dobrym w jednej dziedzinie i to wystarczy.” Można dołożyć do powyższych listę ludzi, którzy są świetni w swoich dziedzinach, w innych kulejąc. I korona z głowy nie spada, a przeciwnie – to ludzie wybitni.

Tymczasem na każdym kroku spotykam się z rozwagą i ważeniem ryzyka. Rzucić studia? "Szkoda, bo przywileje emerytalne, urlopowe." Bo "może kiedyś się przyda." Bo "może kiedyś będziesz żałował." "Ja nie skończyłem i dobrze sobie radzę, ale Ty skończ." "Już tyle w to włożyłeś, to szkoda nie skończyć." Nikt nie potrafi podać żadnego logicznego argumentu. A jednak trwam w tym, co bezpieczniejsze… Why?

W końcu życie nie jest po to, by przeżyć je bezpiecznie. By ubezpieczać się potencjalnym rozwiązaniem na każdą ewentualność, mieć asa na każde jedno ryzyko.

Survival życiowy w wersji light & fast. Idąc w góry można zabrać pięć par spodni na każdą okazję – membranki, krótkie, długie, wzmacniane, softshell czy polar. „Weź polarowe, bo może być zimno”. Tylko czy nie lepiej nauczyć się radzić sobie z jednymi, możliwie najbardziej multifunkcjonalnymi? Trudno to zobrazować, ale górski minimalizm ma dla mnie coś z takiego właśnie podejścia do życia – na wszystko się nie ubezpieczysz, musisz wybrać co do plecaka, co z niego. I potem sobie z tymi wyborami poradzić, nie żałując tego czy innego zestawu. Wybór – ocena – wnioski – wybór – ocena – wnioski.

I tak wszystkiego nie przewidzimy. I tak nie będzie idealnie. I tak na bieżąco trzeba znajdować rozwiązania trudnych sytuacji – to po co bezpieczne wybory?

Wszystkiego nie przewidzę, wszystkiego nie spróbuję.

Tymczasem ja mam za dużo tego, co wynika z historycznych wyborów, miliona zainteresowań, które z czasem zmieniają się w zobowiązania. To ciekawe, wszechstronne - ale nie na długa metę. Osiem godzin pracy w Fjordzie, potem ogarnianie kilku spraw po Altezie, projekty zlecane indywidualnie które są ciekawe i "szkoda ich nie brać", wywiązywanie się z powziętych w przeciągu ostatniego roku zobowiązań, pisanie magisterki nocami. I robi się poranek dnia kolejnego. 

I'm trying to fix myself 
With another cup of coffee
Black
- Wawrzyniec Dąbrowski (Letters from Silence), Monday Morning

Na szczęście coraz więcej wyborów i odrzuceń, coraz więcej decyzji co do kierunku - niedługo zupełna swoboda kształtowania. Odważnie i bez żalu odcinać to co niepotrzebne, chociaż nawet atrakcyjne ("Napiszesz projekt za 10 000zł? Nie"). To co nie pasuje do obrazka.

Winners quit fast, quit often, and quit without guilt
- Seth Godin

Takie rozterki powtórzonego okresu dojrzewania. Tym razem w myśleniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz