piątek, 22 lipca 2011

Skala

Tym razem przegięli w uwalnianiu Skali. Ciemno, głucho. Tylko wykształcona przez lata pracy ze Skalą świadomość własnego ciała pozwoliła mi określić, że mam otwarte oczy i całe bębenki w uszach. Zacząłem gorączkowo macać teren wokół siebie, coś bezgłośnie upadło - chyba pojemnik na sztućce z kilkoma widelcami w środku. Trafiłem ręką na szklankę wypełnioną płynem, po blacie stołu rozlała się jakaś substancja. Kawałek dalej potrąciłem przemyślnie tu chyba ustawiony zestaw garnków, które bez jednego brzęku rozleciały się po podłodze. Zaraz za garnkami gołą dłonią trafiłem wprost na rozgrzaną do niemożliwości żarówkę. Momentalnie cofnąłem rękę, z ust wyrwało mi się przekleństwo – pochłonięte od razu.

Wreszcie po kablu od żarówki odnalazłem przekrętnik, do oporu wywinięty w lewo. Z trudem zacząłem go odkręcać na powrót, bezkarnie klnąc i wykrzykując swój gniew w bezgranicznej ciszy.

Światło zaczęło wracać – najpierw na krańcach pola widzenia pojaśniało, kula ciemności na wprost źrenicy pomniejszała się z każdą chwilą gdy wywijałem przekrętnik. Przy połowie Skali odzyskałem zdolność czarno-białego widzenia – zobaczyłem żarówkę, która tak dotkliwie poparzyła mi dłoń. Obejrzałem okrągły czerwony ślad pozostawiony na ręce. Jak najszybciej pod wodę – na szczęście kran był nieopodal. Przeklęci żartownisie.

Kilka przekręceń i światło zupełnie wróciło do mieszkania, w pełnym kolorze. Było już widno - siódma, może wpół do ósmej. Zegar w tym pobojowisku, które uczyniłem w kuchni zlokalizowałbym po tykaniu, ale moi goście zostawili jeszcze jeden skalometr gdzieś tutaj.

Na szczęście z przywróconą wizją długo nie zajęło mi jego odnalezienie – małe radyjko stało wysoko na szafce. Sięgnąłem i zacząłem wywijać przekrętnik – minus 100 decybeli, minus 80… Zakląłem jeszcze raz, póki skalometr pochłaniał wszystkie dźwięki – potem obudziłbym Viki. Wreszcie przekroczyłem zero na Skali i radio przestało pochłaniać dźwięki, a zaczęło nadawać łagodny jazz.

To, co człowiek w pocie czoła wymyśla, by uczynić zmysły poddanymi ludziom, to zaraz jeden z drugim palantem użyją do głupich żartów i podłych drwin. Niech no dorwę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz