niedziela, 6 listopada 2011

Definicja postaci

Jakaś naturalna kontynuacja poprzedniego tematu. Lubię jak przemyślenia składają się w całość, jedne prowadzą do kolejnych. Daje poczucie jakiejś komplementarności, spójności systemu. Kolejny krok posuwa system naprzód, lub niespójność w nim każe wrócić i przemyśleć poprzednie wnioski. I ubogacić je o kolejny punkt widzenia.

Definiowanie własnej osoby – czym się definiujemy? Zawodem?

Ewan McGregor, aktor.

Podczas pisania „Adventurer” przeglądałem listę współczesnych adventurerów. I zdziwko, znajdując tam Ewana McGregora, znanego mi dotychczas jako Obi-Wan-Kenobi z części I Star Wars. Okazuje się, że Ewan zjechał świat motorem (Long Way Round – dookoła świata) i Long Way Down (ze Szkocji do Cape Town). Ale na pierwszy rzut oka to go nie definiuje – a to nieliche i ciekawe dokonanie.

Coming back on my final flight from the South Pacific last night, I sat next to a business traveler. In between Blackberrying and reading legal files, she gave me her brief attention.

She asked: “Do you travel for work?”

I said: “Not really. I travel for life.”

“That’s interesting,” she said as she returned to her files.
- Chris Guillebeau, The Art of Non-Conformity blog

W filmach/serialach często pada pytanie What do you do for living? W Stanach kultura wręcz oparta jest na tym, że często podaje się zawód, pyta się o niego i określa osobę przez jego pryzmat. To, jak zarabiasz na życie, definiuje Ciebie. Ostatnio pierwsze pytanie na temat mojej osoby od nowo poznanej dziewczyny brzmiało "Gdzie pracujesz?"... Istotne, ale nie najbardziej.

Definicja przez największe dokonanie?

Marek Kamiński, zdobywca dwóch biegunów w ciągu jednego roku.

A co z innymi dokonaniami? Zagłębiam się teraz w książkę „Wyprawa” Marka Kamińskiego… i te bieguny to nie jest według niego jego kluczowe osiągnięcie. Był w wielu innych miejscach i dokonał na wielu innych polach dużo dobrego (wyprawa z Jaśkiem Melą, wyprawa przez pustynię Gibsona, przepłynięcie jachtem Atlantyku, wejście na Mount Vinson przeprawiając się samotnie przez pole lodowcowe…). I w ogóle wyprawy w sensie fizycznego przemieszczania się nie są tym co jest najważniejsze dla niego.

Przez zainteresowania?

Na 19-tkę dostałem super rysunek od Chrupka:


I tak wielu mnie postrzegało. Jest Kafka – musi być gitara. Czy gdybym przestał grać na gitarze, a pozostałe 999 rzeczy zostało niezmienione… czy byłbym sobą? Przez jakiś rok gdzieś w okolicy 2008-2010 prawie w ogóle nie grałem, nie ćwiczyłem, nie nagrywałem. Niewiele piosenek powstało. A jakoś pozostałem w tym czasie sobą (chyba?). Z czego mógłbym zrezygnować, żeby nadal pozostać w zgodzie ze sobą? Ile musiałbym nowych rzeczy dodać do „swojej postaci”, żeby przestać być sobą? Wyjść poza ramy obecnego „ja”?

Ile z tego, co definiuje, musiałoby się zmienić, żeby powiedzieć „on już nie jest sobą”? Albo „nie jest tym, kogo znałem”?

Można zrobić sobie listę tego, co nas charakteryzuje. Cechy charakterystyczne – zainteresowania, dążenia, czynności którym poświęcamy czas, które posiadamy (tak , „posiadacz to też definicja…”). I potem nad każdą z nich zastanowić się – czy gdybym z tego zrezygnował, to nadal byłbym „sobą”? Czy gdybym przestał coś robić, to byłoby to „moje”? Czy nadal byłoby to, o co w tym wszystkim chodzi?

Potrafiłem zrezygnować z pieczywa, prawie całkowicie – detal w definicji postaci (choć niektórzy nie potrafią sobie tego wyobrazić). Nie potrafię zrezygnować z muzyki. Potrafiłbym zrezygnować z wielu rzeczy w życiu, wiele zamieniłem na inne, kilka byłoby niezmiernie ciężko zostawić. Kilka doszło w międzyczasie – bo np. na góry tak duże ciśnienie mam dopiero od półtorej roku. Jak to zmieniło moją „esencję”?

Jeśli człowieka spłaszczyć do jednego zdania, to robi się monotonnie, jakkolwiek wybitne dokonanie by to nie było. Jak długie powinno być zdanie, żeby oddać całą postać? Jakim jednym zdaniem sam byś siebie zdefiniował?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz