Wyobraźnia z dozą miliona punktów widzenia daje ciekawe
efekty. Myślenie o rzeczach, o których niemiło jest myśleć – dla gimnastyki
kreatywności.
Załóż, że nie możesz chodzić. Jak wygląda życie? Jak je
sobie zorganizujesz? Kim wtedy będziesz? Co będzie Ci potrzebne do życia, a co
kompletnie zbędne? Jak zmienią się marzenia, cele, ambicje? Jak zmienią się zainteresowania, które możesz
realizować?
Załóż, że nigdy nie dostaniesz pracy na etat. Bo tak, jakiś
przepis czy coś. Potrafisz zorganizować sobie życie w takiej hipotetycznej
sytuacji? Jak ma się do tego Twoja przyszłość?
Załóż, że musisz uciekać z kraju. Jakie umiejętności są Ci do
tego potrzebne, a jakie kompletnie zbędne?
Załóż, że ślepniesz od jutra w wyniku wypadku. Co wtedy? Jak
przeżyjesz, jak będziesz zdobywać środki potrzebne do życia? Co będzie najważniejsze?
Załóż, że wybucha wojna.
Załóż, że ginie ktoś dla Ciebie ważny.
Załóż, że wylatujesz ze studiów.
Załóż, że nie możesz mieć dzieci. Czy Twoje życie będzie
pełne, szczęśliwe? Co musiałoby się stać żeby takie było?
Ba, załóż, że nie znajdziesz drugiej połówki, której tak
usilnie się pragnie. I co wtedy? Da radę wyobrazić sobie szczęśliwe życie? Jak
w tym wypadku trzeba by było nim pokierować?
Dalej - załóż, że "już nigdy..." - z jakiegoś powodu już nigdy nie wyjedziesz z miasta; nigdy nie będziesz mieszkać w jednym miejscu dłużej niż rok; nigdy nie skorzystasz już z internetu; nigdy nie... Z rezygnacją z ilu rzeczy można się pogodzić? Z jakimi łatwiej, z jakimi trudniej? Jak trudno ułożyć swój "kierunek" po stracie niektórych z nich na zawsze? Bez czego NIE DA SIĘ?
Po przesianiu przez takie sita, raz po raz, zostaje to co
najważniejsze. To, o co naprawdę chodzi. Mięsko. A pogodzenie się z takimi
założeniami, przejście przez takie trudności w swojej głowie w wersji
hipotetycznej… daje ciekawą perspektywę.
Przemyślenie, oswojenie się z wieloma możliwymi wariantami… daje
poczucie, że cokolwiek by się nie działo, to jest wyjście z sytuacji. Można
sobie poukładać życie według nowych założeń i okoliczności, przy takich a nie
innych trudnościach i obostrzeniach.
Może niezbyt miło oswajać się z taką czarną materią. Może być pesymistyczne, ale to dobra gimnastyka dla umysłu. Bywa, ze fokusujemy się na jednym elemencie, dążeniu, jakiejś jednej ambicji. Tak mocno, że umyka plan awaryjny na wypadek wypadku. I wtedy łatwo o tragedię...
A w kwestii pokonywania trudności, to ciągle wracam myślami
do Touching the Void i myślę, że skoro z takiej sytuacji da się wyjść, to z
jakiej się nie da. Polecam.
PS. Przeczytasz to, wyłączysz i tyle. Bo taki ejst net - szybko, więcej, różnorodnie. Kolejne źródło, kolejny bodziec. Ale jeśli chcesz się pogimnastykować to wróć do takich założeń, porób swoje - podczas spaceru, podczas jazdy autobusem. Na spokojnie, w głowie.
PS. Przeczytasz to, wyłączysz i tyle. Bo taki ejst net - szybko, więcej, różnorodnie. Kolejne źródło, kolejny bodziec. Ale jeśli chcesz się pogimnastykować to wróć do takich założeń, porób swoje - podczas spaceru, podczas jazdy autobusem. Na spokojnie, w głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz